Walka przeciwników i zwolenników upraw GMO
Nowe prawo rodzi się już długo. W październiku Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o GMO ale ministerstwo rolnictwa od początku nie ukrywało, że najchętniej zakazałoby upraw transgenicznych roślin. Byłoby to jednak niezgodne z unijnymi przepisami.
Dlatego w projekcie nowej ustawy dopuszcza się takie uprawy, ale jednocześnie maksymalnie utrudnia ich prowadzenie przez rolników. Przed rozpoczęciem takiej produkcji będą ją zgłosić do Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, a także powiadomić swoich sąsiadów, którzy mogą wnieść sprzeciw wobec takiego zamiaru.
Uprawy GMO muszą być oddzielone od upraw konwencjonalnych tzw. strefami buforowymi. Ustawa wprowadza również zasady przechowywania, transportu oraz przetwarzania plonów pochodzących z upraw GMO. Za nie przestrzeganie przepisów grożą rolnikom wysokie kary finansowe. Dlatego producenci i koncerny biotechnologiczne uważają, że te restrykcje są przesadne.
Nowa ustawa przewiduje też możliwość tworzenia stref wolnych od GMO. Rolnicy, właściciele sąsiadujących działek, będą mogli zawrzeć umowę o utworzeniu takiej strefy na czas oznaczony, ale nie dłużej niż na pięć lat.
Ministrowi rolnictwa projekt ustawy daje możliwość zakazania upraw GMO. Pod jednym warunkiem – trzeba udowodnić ich szkodliwość dla ludzi i środowiska. I to jest właśnie jeden z tych kontrowersyjnych zapisów. Bo i zwolennicy i przeciwnicy GMO mają swoje argumenty ale żadna ze stron nie jest w stanie udowodnić swoich racji.
W tym tygodniu projektowi ustawy przyglądali się parlamentarzyści. jednak do finału jeszcze daleko. Ale to nowe prawo powstać musi. Po pierwsze dlatego, że od GMO już nie uciekniemy, ponieważ w Polsce takie uprawy prowadzone są od dawna. Ale nikt nie wie na jaką skalę.
Konieczne jest więc prowadzenie takiego rejestru i wszelkich zasad regulujących produkcję genetycznie modyfikowanych roślin. Po drugie musimy pod tym względem dostosować nasze przepisy do przepisów unijnych
Źródło: TVP