Sadownicy za złagodzeniem przepisów ws. produkcji śliwowicy

Sadownicy z Łącka nie mogą uruchomić legalnej i opłacalnej produkcji śliwowicy, ze względu na skomplikowane przepisy prawne, sanitarne i wysoką akcyzę na alkohol. O legalizacji trunków z małych lokalnych gorzelni politycy różnych opcji mówią od dawna, jednak do tej pory nic nie zrobiono.

Dyrektor biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Małgorzata Książyk powiedziała, że rozważanie ewentualnych uproszczeń przepisów regulujących zasady produkcji i sprzedaży śliwowicy łąckiej jest zagadnieniem złożonym, regulowanym przepisami wchodzącymi w zakres kompetencji resortów: finansów, zdrowia, gospodarki i rolnictwa.

– Legalizację produkcji śliwowicy łąckiej, deklarowało wielu znanych polityków. Działania prowadzone w tej sprawie nie doprowadziły do jej rozwiązania z uwagi na konflikt między oczekiwaniami zainteresowanych a przepisami ustawy(…) o podatku akcyzowym oraz ustawy (…) o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi – dodała Książyk.

Zdaniem ministerstwa rolnictwa przy rozważaniu ewentualnych zmian przepisów regulujących zasady wyrobu i wprowadzania do obrotu napojów spirytusowych, takich jak śliwowica łącka, należałoby brać pod uwagę rozwiązania zbliżone do obowiązujących na Słowacji czy Węgrzech. Polegają one na wyrobie przez gorzelnie usługowe niewielkich ilości okowit owocowych dla sadowników dostarczających tam owoców. W krajach tych wyrób okowit owocowych w gorzelniach usługowych jest objęty nadzorem celnym oraz wymaganiami z zakresu ochrony zdrowia.

Sadownik i producent soków owocowych z Łącka, a zarazem prezes Stowarzyszenia Łącka Droga Owocowa Krzysztof Maurer, zdecydował się na poszerzenie swojej działalności i legalne uruchomienie produkcji oraz sprzedaż destylatów owocowych na ogólnych zasadach, czyli takich, jakie dotyczą koncernów spirytusowych w Polsce. Nie może jednak posługiwać się nazwą „łącka śliwowica”, ponieważ nie powołano kapituły, do której mógłby się zwrócić o pozwolenie na używanie nazwy.

– Opieszałość polityków zmusiła mnie do uruchomienia sprzedaży na ogólnych zasadach. Muszę jednak spełniać takie wymogi, jak wielkie koncerny spirytusowe, co obniża opłacalność mojej produkcji – powiedział Maurer.

Jego starania o legalizację produkcji trwały trzy lata. Zdaniem Maurera konieczne są zmiany w prawie dotyczące przydomowej produkcji bimbru. – Wzorem dla Polski mogą być przepisy stosowane w innych krajach UE – powiedział. Zwrócił uwagę, że głównym problemem jest wysoka akcyza, co ostatecznie ma wpływ na cenę trunku.

Wskazał też na zawiłe i długotrwałe przepisy związane z uzyskiwaniem koncesji. – W innych krajach to rolnik zgłasza sprzedaż do urzędu celnego, tak jest np. w Austrii. Dla zwykłego rolnika nasze kryteria są nie do spełnienia – stwierdził.

Maurer powiedział, że jeżeli przepisy prawne będą bardziej sprzyjające, to wówczas każdy sadownik z Łącka uruchomi legalną produkcję trunku.

Wójt gminy Łącko Janusz Klag powiedział, że czyni starania ws. złagodzenia przepisów. – Informuję parlamentarzystów o potrzebie rozwiązania tej ważnej dla lokalnych społeczności sprawy, wysyłam petycje do ministrów, szeroko informuję o istnieniu potrzeby usankcjonowania produkcji śliwowicy – zapewnił.

Pierwsze wzmianki o produkcji śliwowicy na dużą skalę w Łącku pochodzą z przełomu XIX i XX wieku, kiedy to działała w tej miejscowości żydowska gorzelnia. Śliwowica łącka została uznana w 1989 r. przez urząd konserwatora zabytków w Nowym Sączu za niematerialne dobro kultury narodowej, a 10 października 2005 r. trafiła na Listę Produktów Tradycyjnych.

Według polskiego prawa wytwarzanie alkoholu poza działalnością gospodarczą, bez wpisania do rejestru podmiotów wykonujących działalność w zakresie wyrobu alkoholu etylowego, jest zabronione. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do roku.

Autor: atab,gsad
Źródło: PAP, tvp.info