Na czarnej liście

 Bydło rosło jak na hormonach ? Rosyjskie służby weterynaryjne twierdzą, że w dostawach podrobów wołowych z Australii znaleźli pozostałości hormonów wzrostu. Dlatego czasowo wstrzymują handel. Oskarżenia zostały rzucone, australijscy eksporterzy muszą teraz szybko je wyjaśnić, bo inaczej stracą rynek wart 10 milionów dolarów rocznie. Moskwa zawiesi handel wołowiną z Australią od 27 stycznia. Tamtejsi eksporterzy tłumaczą, że lek wykryty przez rosyjskie służby jest dopuszczony przez wiele krajów na świcie, dlatego i hodowcy z Antypodów czasami go stosują. Jednak Federacja ma go na czarnej liście. Jest o co walczyć. Wysyłki do Rosji, to 1/10 australijskiego eksportu mięsa. Niby nie kluczowy klient, ale rocznie producenci zarabiają na nim ponad 10 milionów dolarów. Wołowinę i podroby dostarcza na wschodni rynek 30 australijskich zakładów. Teraz będą musiały skierować wysyłki np. do Stanów Zjednoczonych i Kanady, gdzie hormony wzrostu są dozwolone. W 2011 roku zrezygnowała z nich już Brazylia, drugi największy na świecie eksporter wołowiny. źródło: Agrobiznes; tvp.pl