Katastrofa zbożowa
Jan Nabrzeski, kierownik młyna w Sieniawie: dowiadują się, są telefony i czy cena wzrosła. Na dzień dzisiejszy to jest ona do 500 złotych plus VAT, do tego dochodzi. Cena dla rolników wydaje się, że jest ona zbyt niska i stąd niektórzy jeszcze magazynują.
Takiej sytuacji nikt się nie spodziewał – komentuje prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej. Tak jak większość rolników ten gospodarz czekał na wiosenny skok cen, teraz liczy straty.
Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej: prosto z kombajnu mogłem sprzedać zboże w granicach 600 – 650 złotych. Mało tego, dyrektor Elewarru w Załężu prosił mnie aby przywozić to zboże, bo rzeczywiście jest dobrej jakości. Zmagazynowałem, bo uważałem, że się powtórzą lata ubiegłe i na tym na pewno straciłem.
Ta strata sięga około 180 złotych na tonie. Spółka Elewarr za tonę pszenicy tak zwanej jakościowej płaci teraz 470 złotych plus VAT. Pszenicy paszowej i kukurydzy na razie wcale nie skupuje. Taka sytuacja to dramat dla rolników, którzy zaciągnęli kredyty na nawozy i środki ochrony roślin.
Marian Szczepański, rolnik z Wierzbnem: nie było od żniw cen, które by pokrywały koszty produkcji i ja się spodziewam, że najprawdopodobniej nie będzie takiej ceny.
Rolnicy oceniają, że skutkiem obecnej sytuacji, będą niskie plony i zboże gorszej jakości w następne żniwa, bo rolnictwo będzie nie doinwestowane.
Franciszek Szumigraj, rolnik z Szewska: ten rok jakoś przeżyjemy, ale jak się powtórzy jeszcze jeden taki rok, to uważam, że polskie rolnictwo zostanie zniszczone.
Największe straty ponieśli rolnicy, którzy obsiali duze areały kukurydzą, bo przy obecnych cenach dopłacają do produkcji. Niskie ceny pszenicy częściowo rekompensują wyższe plony ale o zysku nikt nie mówi – to skutek między innymi ogromnego wzrostu cen nawozów.
Źródło: Agrobiznes