H1N1 a trzoda chlewna – badania wirulencji w USA

Juergen Richt, profesor College’u Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Kansas, wspólnie z pracownikami spoza uczelni, odkrywają nowe cechy pandemicznego wirusa H1N1.

Richt zajmuje się badaniem chorób odzwierzęcych – czyli takich, które mogą być przenoszone ze zwierząt na ludzi i odwrotnie. Zdaniem Richt’a, zaletą naukowców z Uniwersytetu Kansas jest bardzo dobra znajomość zagadnień związanych z tego typu chorobami, przez co mogą się oni przyczynić do opracowania modeli chorób ludzi i zwierząt. „Ekspertyza taka ma teraz kluczowe znaczenie, jako że czynnik wywołujący pandemiczną grypę pochodzi najprawdopodobniej z populacji zwierzęcej.”

Na Uniwersytecie Richt kieruje badaniami in vitro skupiającymi się na opracowywaniu lepszych narzędzi testowych, stanowiących potencjalny „arsenał diagnostyczny” na wypadek rozprzestrzeniania się wirusa w populacjach trzody chlewnej. Jak mówi, opracowywane są narzędzia diagnostyczne służące do bezpośredniego wykrywania wirusa na podstawie detekcji kwasów nukleinowych lub innych części wirusa w próbach, jak również narzędzia opierające się na metodach pośrednich. Te ostatnie polegają na wykrywaniu przeciwciał produkowanych przez organizmy zwierząt zainfekowanych wirusem.

„Nasza praca ma na celu ochronę hodowców trzody chlewnej i przemysłu mięsnego w razie przerzucenia się wirusa na jej populacje,” mówi Richt.

Polega to na testowaniu wirulencji (zjadliwości) wirusa na modelach zwierzęcych. Zespół badaczy stwierdził na tej podstawie, że wirus infekuje świnie, zwierzęta zarażają się nawzajem, jednak nie prowadzi to do skutków śmiertelnych.

„Znajomość klinicznych i patologicznych objawów wirusa u świń jest istotna. Ważne jest również przeprowadzanie tego rodzaju eksperymentów – w ich czasie powstają odczynniki wykorzystywane później do celów diagnostycznych jako kontrole uwiarygodniające systemy testujące.”

Naukowcy zbadali wirulencję dwóch szczepów wirusa H1N1 na modelu naczelnych, by przewidzieć możliwe oddziaływanie wirusa na populację ludzką. Porównując izolat z Kalifornii z jednym z izolatów z Meksyku naukowcy stwierdzili, że izolat amerykański jest bardziej zjadliwy niż meksykański. Oba są natomiast bardziej wirulentne niż wirusy H1N1 grypy sezonowej. „Różne izolaty, dają odmienne reakcje kliniczne,” mówi Richter.

Lekarze są w chwili obecnej „uzbrojeni” w dwa rodzaje medykamentów skierowanych przeciwko grypie. Pierwszy z nich to pochodne adamantyny, których celem jest białko M2; drugi grupuje leki takie jak Tamiflu, których celem jest białko neuranimidaza. Pandemiczny wirus H1N1 jest już odporny na inhibitory białka M2, ale jeszcze wciąż wrażliwy na Tamiflu.

„Niektóre pandemiczne izolaty grypy wykazały już odporność na Tamiflu,” mówi Richt. „Jeśli te odporne szczepy przejęłyby kontrolę, teoretycznie nie posiadamy żadnych lekarstw, których moglibyśmy użyć w leczeniu zarażonych pacjentów. A ponieważ nie mamy jeszcze w USA szczepionki, mogłoby to stanowić problem.”

Przykład wirusa H1N1 zdaniem Richt’a po raz kolejny unaocznia znaczenie pracy na styku zdrowia ludzi i zwierząt.

 

Kansas State University, „Virulence Of Pandemic H1N1 Virus In Swine Populations”, ScienceDaily
Opracowanie: Wanda Cegiełkowska