Gorzkie jabłka

Niestety nie ma z czego się cieszyć. Już zeszły rok pokazał czym kończy się nadprodukcja. Blokady i protesty objęły wszystkie najważniejsze zakłady przetwórcze w kraju. Jak będzie w tym roku ciężko przewidywać. Ale przedsiębiorcy przypominają, że na rynku nic się zmieniło. Sadownicy są nadal rozdrobnieni.

Julian Pawlak – KUPS: z ich strony oczekiwalibyśmy przede wszystkim jakiegoś zorganizowania. Chodzi o to, aby dla przetwórstwa był partner. W tej chwili tego partnera nie mamy, ponieważ tylko 2% gospodarstw jest zorganizowanych.

Eksperci idą jeszcze dalej w swoich wnioskach. Sadownicy produkują zbyt dużo owoców. Rozwiązanie sytuacji narzuca się więc samo.

prof. Eberhard Makosz Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych: to zagwarantuje i cenę i nie będzie blokad. Zmniejszyć produkcję jabłek do poziomu 2,5 miliona ton, tak jak to było niedawno. Średnie zbiory – jak było do niedawna.

Jest jeszcze jeden problem. Sadownicy nie tylko produkują zbyt dużo, ale także zdecydowanie za dużo jabłek kiepskiej jakości. Te nie nadają się do bezpośredniej konsumpcji, a tylko do przetworzenia na soki. W ten sposób producent uzależnia się od przetwórcy. A blokadami szkodzi głównie sobie.

prof. Eberhard Makosz Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych: blokady miały podnieść cenę, a skutek był zupełnie odwrotny.

Sadownicy domagają się, aby zaczął obowiązywać wzór umowy kontraktacyjnej jaki dwa lata temu wypracowano na forum Rady Gospodarki Żywnościowej. Sami przyznają jednak, że nie są bez winy.

Tadeusz Solis – Związek Sadowników RP: ja nie twierdzę, że wina tylko i wyłącznie leży po stronie przetwórców, nie twierdzę, że leży tylko i wyłącznie po stronie ministerstwa. To są trzy podmioty, które ponoszą winę za to, co się dzieje w tym sektorze. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, chociaż moim kolegom sadownikom może się to nie spodobać.

Problemem rynku owoców jest także ich niskie spożycie. Konsumpcja jabłek spadła w zeszłym roku z 22 do 18 kilogramów na osobę.


Źródło: Agrobiznes