Ceny produktów rolno-spożywczych
Braki w zaopatrzeniu śruty sojowej zostały uzupełnione. Większość nowych dostaw paszy trafiła do hodowców. Ale obecne strajki dokerów za oceanem mogą przynieść kolejne problemy. Nowe dostawy sprawiły, że w ciągu tygodnia cena śruty sojowej spadła o 50 złotych za tonę. Ale to, jak długo utrzyma się na tym poziomi, będzie zależało od kolejnych transportów. Wciąż droga pozostaje śruta rzepakowa- tona kosztuje blisko 1300 złotych.
Lepsze wieści z rynku żywca wieprzowego. Utrzymują się rozpoczęte przed tygodniem podwyżki. Jak tłumaczą przetwórcy, przez trzy dni muszą skupić tyle surowca, ile normalnie w ciągu całego tygodnia i dlatego zdecydowali się na podniesienie stawek. Większość zakładów oficjalne cenniki podniosła o 10 groszy za kilogram. Ale nieoficjalnie wiadomo, że za dobry towar można uzyskać znacznie więcej. Kto sprzedaje 180 sztuk czyli partię na załadunek całego TIR-a, a mięsność jego świń sięga 57 %, może liczyć na stawki przekraczające nawet 7 złotych za kilogram. Nikt jednak nie chce się przyznać, że podawane przez zakłady cenniki, to z reguły gwarantowane ceny minimalne, obowiązujące tylko przy niewielkich dostawach.
Wyraźnie w dół- to obowiązujący kierunek zmian na zbożowym rynku. Cenowa bessa trwa już przynajmniej od dwóch tygodni. I chociaż za oceanem notowania rosną, u nas tego trendu na razie nie widać. Największe obniżki objęły najpopularniejsze teraz ziarno, czyli pszenicę konsumpcyjną i jęczmień paszowy. Obydwa gatunki straciły w ostatnim czasie po 30 – 40 złotych za tonę. Spadki nie ominęły też kukurydzy i żyta, które mimo i tak już niskich cen, sprzedaje się słabo. Rynek należy teraz do kupujących, ale ci nie spieszą się z zawieraniem transakcji.
Już było źle, a jest coraz gorzej. Pomysłów na ratowanie handlu mięsem, jest równie mało, jak klientów. Praktycznie zerowy od wielu tygodni handel wieprzowiną, zmusza producentów do ciągłych zmian i uatrakcyjniania sprzedaży. Tym razem sprzedający postanowili oprzeć strategię pozyskiwania klientów, na obniżaniu cen. Wszystko po to, by teraz miec jak handlować, ale i przygotować rynek na gorące letnie miesiące, gdy sprzedaż powinna być większa. Bo gdy popyt zacznie wzrastać, będzie można powrócić do nieco wyższych cen i spróbować odrobić dotychczasowe straty – przyznają handlowcy. Czy taka strategia się opłaci, zobaczymy najwcześniej w drugiej połowie czerwca.
źródło: Agrobiznes; tvp.info