Ceny produktów rolno-spożywczych

 Pogoda sprzyja, żniwa idą pełną parą. Problem jednak w tym, że spadki cen nawet na moment nie hamują. Są też duże rozbieżności między stawkami w krajowych magazynach, a tymi oferowanymi w portach. Sytuacja, gdzie nie ma kto kupić ziarna od rolników powoli się zmienia. W piątek, a jeszcze więcej dzisiaj krajowych młynów i mieszalni pasz otworzyło wreszcie swoje podwoje dla producentów zbóż. Także porty przyjmują zboża, a producenci chętnie wożą je z całej Polski. Szczególnie jęczmień, bo ceny są tutaj dużo wyższe. A kto nie sprzeda teraz-mówią maklerzy-później może mieć problemy. Z powodzeniem sprzedaje się też pszenica konsumpcyjna.

 

 Dziwna sytuacja na rynku żywca wieprzowego. Większość zakładów nie robi nic i cierpliwie czeka. Bo chociaż świnie trudno kupić, to jeszcze trudniej sprzedać. Rolnicy zajęci są teraz żniwami i jak przekonują przetwórcy – żadna stawka nie skusi ich do sprzedaży. Ale są i takie firmy, dla których tańsze zboże, to wystarczający argument do wprowadzania korekt w cennikach. I już obniżają stawki, bo jak tłumaczą handel wymusza ciągłe cięcia. Jeszcze inni myślą o podwyżkach, bo surowca zaczyna brakować. Ale w skali kraju to wyjątki, potwierdzające tylko regułę, że lepiej się nie wychylać i bacznie śledzić ruchy konkurencji. A te na razie symboliczne.

 

 Zmiany- to trend przewodni kilku ostatnich dni na rynku drobiu. Wahają się i stawki i podaż i popyt. Jeszcze w poniedziałek stawki mocno spadły, do 5 i pół złotego za kilogram, by dzisiaj powrócić do wyższych poziomów. Powodem takiego zamieszanie stała się duża podaż kurczaków na rynku. Wielu producentów obawiało się, że upalna pogoda może fatalnie wpłynąć na hodowle i stąd decyzja o zwiększonych ubojach. Pojawiły się też drobne problemy eksportowe.

 

 Skup wiśni w zakładach przetwórczych nabiera tempa, a ceny w całym kraju bardzo zbliżone. I chociaż są one zdecydowanie niższe niż przed rokiem, to jednak z tygodnia na tydzień rosną. A główny powód podwyżek, to jakość. Firmy płacą więcej za najlepszy towar, bo o taki trudno. Ostatnie upały sprawiły, że owoce wręcz gotowały się na drzewach. Do tego na wielu plantacjach zaobserowano występowanie chorób grzybowych. To wszystko sprawia, że eksperci weryfikują prognozy. I to zdecydowanie. Według ostatnich szacunków zbiory popularnej odmiany Lutówka, zamiast 170 tys. ton – jak wcześniej przewidywano, mogą wynieść nie więcej jak 155 tys. ton.
 
 

 Lipiec nie był łaskawy dla branży mięsnej. Ale czy sierpień poprawi statystyki sprzedaży? Ani handlowcy ani producenci nie są optymistami. Jeśli teraz nic się nie zmieni, na kolejną próbę poprawy handlu wieprzowiną będzie można liczyć najwcześniej dopiero w październiku. Na razie jednak popyt wciąż jest bardzo słaby, jeśli nie zerowy. Wieprzowina z chłodni nie znajduje nabywców, bo kupujący wolą świeże mięso. Ale chcieliby je kupować w niższych cenach i tu zaczynają się schody. Bo rozbiory są teraz tak małe, że wymuszają lekką zwyżkę cen. Z kolei producenci narzekają, że stawki i tak są już na granicy opłacalności i czekanie na jeszcze niższe ceny graniczy z absurdem.

 
 Ten rok jest rekordowy, następny już taki nie będzie. Firmy analityczne po rak kolejny skorygowały przyszłoroczną nadwyżkę produkcji cukru nad konsumpcją i to aż o dwie trzecie w stosunku do obecnego sezonu. W praktyce dało to sygnał do podwyżek. Ostatnie notowania cukru zdecydowanie psują statystyki w lipcu, bo po raz pierwszy wzrosły. I chociaż wciąż jest on najtańszy od ponad trzech lat, to kurcząca się przyszłoroczna światowa nadwyżka daje do myślenia giełdowym graczom. Cukier znowu może stać się dobrym surowcem do lokowania pieniędzy, które będzie można wydobyć z odpowiednim zyskiem w przyszłym rokuj. A takmoże się stać, bo część firm na przykład w Brazylii już teraz wykorzystuje większe partie cukru do produkcji bioetanolu zamiast do celów spożywczych.
 
 

Przeceny stały sie faktem nie tylko u nas. Zboża tanieją od Europy po Amerykę. A spadki są coraz bardziej znaczące. Kontrakty ustanawiają nowe minima na poziomach nie notowanych od 3 lat. Tak jest w przypadku amerykańskiej kukurydzy, sprzedawanej na giełdzie w Chicago- analizują sytuację specjaliści z Warszawskiej Giełdy Towarowej.

 

 

 Zamieszania na rynku pasz białkowych ciąg dalszy. Słabsze zbiory i kłopoty z załadunkiem główną przyczyną opóźnień w dostawach i wzrostów cen śruty sojowej. Dzisiejszy dzień zaczynamy średnią stawką 1990, ale już wiadomo, że zakończyć się może nawet na 2050 złotych za tonę. Wszystko dlatego, że sierpniowe dostawy będą mieć przynajmniej trzytygodniowe opóźnienie, a ponieważ surowca w magazynach nie ma zbyt dużo, to sprzedający będą zmuszeni go reglamentować. Cieszyć się mogą za to ci hodowcy, którzy bazują na śrucie rzepakowej. Tu stawki od początku lipca spadają. Teraz tona kosztuje jeszcze 970 złotych, ale już w sierpniu ma spaść o 60 złotych. To wynik dużej podaży rzepaku, która codziennie się zwiększa. Nie napawa to optymizmem producentów czarnych nasion, którzy muszą sie liczyć z kolejnymi spadkami cenników. Dobrej myśli mogą być tylko ci, którzy podpisali kontrakty dużo wcześniej, ale to zaledwie 20 procent rolników w całym kraju. Pozostali muszą się przygotować na powrót stawek do poziomu z 2009 roku, czyli poniżej 1000 złotych.
 
źródło: Agrobizns; tvp.pl