Ceny produktów rolno-spożywczych

 
 
 A jak dziś wygląda sytuacja na rynku wieprzowiny? Po zeszłotygodniowym powrocie do wyższych cen, większość przetwórców była przekonana, że ruch w górę dopiero się zaczął i ten tydzień będzie obfitował w podwyżki. Tymczasem ostatnie dni przyniosły jedynie rozczarowanie i kolejną falę narzekań. Narzekają w zasadzie wszyscy. Od rolników, którzy chcieliby drożej sprzedać świnie, po ubojnie, które płacić więcej nie chcą, bo surowca w obecnej cenie nie ma komu odbierać. A oczekiwania były wielkie, bo zakładano, że ceny półtusz w klasie E podejmą w tym tygodniu próbę pokonania bariery 8 złotych za kilogram.
 
 
 Fala podwyżek na rynku roślin oleistych nie słabnie. Tuż za drożejącą soją w górę idą ceny rzepaku. I na razie brak przesłanek, które mogły by ten trend odwrócić. W ciągu tygodnia notowania na paryskim parkiecie wzrosły blisko o 10 procent. Ale i zmiany potrafią być spore. Wczoraj dzień zaczął się od 5 procentowego wzrostu, a tona rzepaku na giełdzie Matif wyceniana była na blisko 410 euro. To cieszy krajowych producentów rzepaku, którzy właśnie na wzrosty liczyli.
 
 
 
 Coraz trudniejsza sytuacja polityczna na wschodzie odbija się szerokim echem na światowym rynku surowcowym. I chociaż nikt – otwarcie tego nie przyzna, kapitał spekulacyjny lokując fundusze w płodach rolnych – skutecznie podnosi ich ceny. Wersja oficjalna podwyżek, to obawy o stan ozimin i prognozowaną tegoroczną suszę. Tymczasem drożejące z dnia na dzień zboża napędzają zmiany na rynku roślin oleistych. I to zmiany niekoniecznie pożądane przez rynek realnych odbiorców. Tylko w tym tygodniu śruta sojowa za oceanem zdrożała o blisko 8 dolarów za tonę przekraczając poziom 460 dolarów. Ale takie stawki nie cieszą też samych producentów, bo jak przyznają – chętnych do kupna po zaporowych cenach brak. A największy minus tej sytuacji to zastój w handlu i niewiadoma kiedy nastąpi tąpniecie i gracze zaczną wyzbywać się surowców wywołując lawinę spadków. A na razie jest dużo drożej – także na naszym podwórku. Hodowców, którzy do tej pory odkładali zakupy licząc na przeceny do 1900 złotych, w tym tygodniu rynek zaskoczył, bo surowca w magazynach nie brakuje, więc światowe zawirowania nie powinny mocno odbijać się na krajowych stawkach.
 
 Przyjrzyjmy się zatem dokładnie eksportowym statystykom. Nie jest jeszcze tak dobrze jak było, ale wzrost już widać. Eksport jabłek do Rosji w ostatnim tygodniu wzrósł o półtora tysiąca ton. W zeszłym roku o tej porze na wschodzie była już znaczna część naszych jabłek, teraz przechowalnie jeszcze są pełne. Ale chociaż szału nie ma, wzrost zainteresowania polskimi owocami zaczyna być widoczny. Bywają dni, że okolice Grójca opuszcza nawet ponad 200 TIR-ów. To sporo, pytanie tylko czy wystarczy, aby nadrobić zaległości i zagospodarować ubiegłoroczne zbiory. Bo w tym roku zima była krótka i szybciej niż zwykle pojawią się świeże owoce.
 
 
 To może być rekordowy rok – zgodnie przyznają analitycy. Ale wiele będzie zależało od pogody. Odpowiednia dawka deszczu i słońca na przełomie marca i kwietnia, a potem spokojne lato, mogą przynieść nienotowaną dotąd podaż kukurydzy na świecie. Światowa produkcja kukurydzy w nadchodzącym sezonie może przekroczyć 978 milionów ton. To w porównaniu z ubiegłym sezonem wzrost o blisko 11 milionów. Ale rekord raczej nie wszystkich ucieszy. Najmniej zadowoleni będą producenci tego ziarna, bo zapotrzebowanie na kukurydzę zdecydowanie słabnie. Słabnie, bo spada także światowa produkcja bioetanolu i konsumpcja czerwonego mięsa, Hodowcy ograniczają więc zakupy pasz – w których kukurydza ma spory udział.
 
 
 O 2 grosze za litr spadła w lutym cena skupu mleka. Ale powodów do zmartwień nie ma, bo korekty cenników na początku roku to normalne zjawisko. A w tym roku są one i tak wyjątkowo niewielkie. Średnia cena skupu nadal przekracza półtora złotego, porównując z ubiegłym rokiem to wynik niemal o 30 groszy lepszy. Najwięcej około 1 złotego 60 groszy za litr mleka płaca teraz mleczarnie z terenu zachodniej Polski. Od Pomorza, przez Zachodniopomorskie, Lubuskie, Dolny Śląsk, aż po Opolszczyznę i Śląsk. O kilka groszy niższe stawki obowiązują w centrum kraju, na ostatnim miejscu już tradycyjne Małopolska i ziemia Łódzka. Jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, w marcowych cennikach dużych zmian nie ma się co spodziewać, bo handel artykułami mleczarskim choć słabszy niż w IV kwartale to i tak idzie dobrze. Ale ceny mimo korekty nadal można uznać za opłacalne.
źródło: Agrobiznes; tvp.pl