Ceny produktów rolno-spożywczych
Było źle, a jest jeszcze gorzej. Ceny kurczaków wręcz lecą w dół. Wszystko przez marny handel i zbyt dużą krajową produkcję. Narzekają i hodowcy i przetwórcy. Przy cenie tuszek poniżej 5 złotych wszyscy zamiast zysków liczą straty. Co gorsza, koszty produkcji brojlerów, proporcjonalnie do spadku temperatury będą teraz rosły. Na poprawę sytuacji do świąt nie ma co liczyć. Górki cenowej spodziewać się można najpewniej dopiero w lutym, kiedy to po mniejszych wstawieniach z samego końca roku z podażą żywca może być trudno. Na razie jednak surowca jest dużo, a nawet śmiało można powiedzieć że zdecydowanie za dużo. Ci, którzy nie podpisali umów kontraktacyjnych mają teraz nie lada problem. Bez względu na stawki, kurczaki muszą sprzedać. I sprzedają prywatnym ubojniom za niewiele powyżej 3 złotych za kilogram.
Krótki tydzień, niskie ceny. Na rynek żywca wieprzowego powoli wraca spokój, ale hodowcy liczą na więcej. Większość zakładów obniżała stawki jeszcze przed długim weekendem. I to nawet kilka razy w ciągu tygodnia, dziś cenniki tną tylko ci, którzy i tak płacą najwięcej. Reszta woli przeczekać, bo na razie grafiki dostaw do końca tygodnia są już zapełnione. Ale taniej raczej już nie będzie. Niemcy podnoszą notowania żywca, złoty osłabia się, a to zawsze były sygnały do podwyżek i u nas. Ale pewności nie ma, bo nawet jeśli import żywca przestaje się opłacać, to za to intratny interes można teraz zrobić na sprowadzaniu półtusz. Jednak dla naszych hodowców to żadna różnica, bo tak czy inaczej popyt na krajowy surowiec nadal jest mały.
Długie weekendy nie służą handlowi zbożem. Problem z odbiorami, nieczynne porty, zakorkowane drogi, wstrzymywanie się z podpisywaniem umów, w obawie o zmianę cen – to wszystko blokuje realizację kontraktów. Jednak od tego tygodnia transakcje mogą przyspieszyć-uważają maklerzy. Rolnicy potrzebują pieniędzy na grudzień i nerwowo poszukują odbiorców. Na razie jednak nie wpływa to na obniżki, tym bardziej, że ziarno jest bardzo poszukiwane w zachodniej Europie i właśnie tam wypływa w sporych ilościach z naszych portów. Najlepiej sprzedaje sie pszenica.
Stało się. Dwutygodniowa cisza na mięsnym rynku okazała się być ciszą przed burzą. To już kolejny miesiąc, kiedy rynek działa pod dyktando kupujących. Część przetwórców jeszcze w październiku kupiła i zmagazynowała w chłodniach przynajmniej połowę potrzebnego do świątecznej produkcji surowca, a pozostali będą czekać możliwie długo, by zapłacić za towar jak najmniej. Większe zakupy wieprzowiny spodziewane są najwcześniej około 25 listopada. A spadki już się zaczęły i chociaż może nie będą tak spektakularne, jak ostatnio, to potrwają przynajmniej dwa tygodnie.
Końcówka października przyniosła nie tylko podwyżki, ale i spore obawy co do tegorocznych zbiorów buraków i przyszłorocznej produkcji cukru. I chociaż w Europie i Azji nadal nic nie zapowiada poprawy sytuacji, to jedna, tym razem brazylijska jaskółka, pozwoliła z dnia na dzień skorygować w dół notowania słodkiego surowca na światowych giełdach. Kampanię cukrowniczą w Europie pokrzyżowały październikowe deszcze. Duża ilość opadów, to niemal zawsze niższa zawartość cukru w korzeniach-mówią producenci. Dlatego w Rosji, Francji i na Ukrainie zebrano zaledwie połowę tego, co w analogicznym okresie ubiegłego roku. Mniej buraków ze względu na późne zasiewy będzie też we Włoszech, a niższa produkcja cukru w Niemczech. Tymczasem Brazylijczycy cieszą się ze zwiększenia zawartości cukru w trzcinie cukrowej i zapowiadają zdecydowanie lepsze zbiory – nawet o dziesięć procent w skali roku. I to wystarczyło, by na światowych giełdach rozpoczął się cenowy marsz w dół.
źródło: Agrobiznes; tvp.pl