Skup miodu w tym roku ruszył z oporami. Do tej pory do zakładów dostarczono dopiero 1/3-cią surowca. Firmy starają się zachęcić pszczelarzy i podwyższają cenniki. Nie do końca wiadomo, czy pszczelarze czekają na kolejne, późniejsze miody, żeby sprzedać je razem, czy na jeszcze wyższe ceny. Ale jak by nie patrzeć surowca w skupie brakuje. Dlatego cenniki chociażby miodu wielokwiatowego i rzepakowego pną się w górę. W niektórych zakładach w lipcu kilogram zdrożał o złotówkę. Co zachęciło część pszczelarzy do sprzedaży surowca.
 
 
 
 
 Tanieje rzepak i to w zawrotnym tempie. Wczoraj na paryskim Matifie stawki spadły do 385 euro za tonę – to o 2% niżej niż jeszcze w piątek. Takich poziomów nie notowano przynajmniej od 3 lat. W ciągu tygodnia notowania spadły o ponad 2%. W ciągu miesiąca blisko o 12. Porównując z poprzednim rokiem rzepak jest tańszy niemal o 1/4.
 
 
 
 Krajowy rynek pasz, chociaż z reguły zgodny ze światowymi trendami, tym razem podąża własną ścieżką. Notowania śruty sojowej wspinają się coraz wyżej, a niegasnące zainteresowanie pomaga jej pokonywać kolejne poziomy. Jak w kalejdoskopie zmieniają się też ceny śruty rzepakowej. Stawki na kupno w lipcu oficjalnie nie istnieją, bo jak mówią przedstawiciele zakładów są one „do indywidualnego uzgodnienia z kupującym”. A na wolnym rynku śrutę można kupić za około 1340 złotych. Kto chce skorzystać z kontraktów terminowych musi liczyć się z ceną zakupu w sierpniu powyżej tysiąca złotych, we wrześniu 950 złotych za tonę. Czemu tak drogo? Bo zakłady wciąż nie wiedzą ile rzepaku uda im się skupić. Plantatorzy, którzy dopiero pod koniec lipca rozpoczną pierwsze zbiory rzepaku, wciąż nie spieszą się z podpisywaniem umów. A jeśli ktoś się decyduje, to warto to zrobić teraz, bo z każdym dniem stawki są coraz niższe.
 
 Po krótkiej serii wzrostów, wróciły obniżki, które w wielu miejscach wyraźnie przyblokowały handel tucznikami. Trzeba więc było wykonać mały krok naprzód w kierunku hodowców i skorygować cenniki w drugą stronę – tłumaczą przetwórcy. Dlatego dziś sporo firm – aby zachęcić do sprzedaży – zdecydowało się na podwyżki. I w zależności od rejonu kraju, stawki ruszyły w górę od 10 do nawet 30 groszy za kilogram. Ale przetrzymywanie zwierząt w oczekiwaniu na powrót wyższych cen, to nie jedyny powód tak wyraźnych zmian. Jak mówią przetwórcy, braki surowca są coraz bardziej widoczne i to nie tylko na naszym podwórku, ale i za zachodnią granicą. Niemcy również podnieśli stawki. Tym razem aż o 6 eurocentów za kilogram.

 

 Ceny zbóż w nowych kontraktach już nie idą ostro w dół, jak to było na początku miesiąca. Teraz się wahają, podobnie, jak rolnicy z decyzją czy podpisywać w tej chwili kontrakty, czy jeszcze się wstrzymać. Do żniw coraz bliżej, a rolnicy nadal mają wątpliwości w kwestii podpisywania kontraktów na nowe zboża. Co prawda nowa pszenica w umowach ostatnio zdrożała, ale z pozostałym ziarnem jest już różnie. W dodatku przez południową granicę wchodzi coraz więcej tegorocznej pszenicy z Węgier, a jej ceny z dnia na dzień są coraz niższe.
źródło: Agrobiznes; tvp.info