Ceny produktów rolno-spożywczych

 
 
 Miało być pięknie, ale wyszło jak zwykle. Producenci liczyli, że deszczowa pogoda poprawi kondycję upraw soi za oceanem, ale według ostatnich danych, przeliczyli się. Przed rokiem o tej porze z pól zebranych było już ponad 20 procent zasiewów, teraz zaledwie trzy. To świadczy o gorszym dojrzewaniu ziarna, ale i nie wróży najlepiej na przyszłość. O ile plony będą mniejsze, jeszcze trudno oszacować, ale pewne jest, że chwilowe spadki notowań soi i śruty sojowej z ostatniego tygodnia należą do przeszłości. Do cenników wraca fala wzrostów – soja drożała przez blisko pięć tygodni, zanim jej stawki zostały lekko skorygowane. Teraz tona śruty sojowej na chicagowskiej giełdzie kosztuje prawie 420 dolarów. A to przekłada się na podwyżki także u nas – zwłaszcza, że surowca w portach wcale nie jest za dużo.
 
 
 Ceny indyków pozostają na bardzo wysokim poziomie. W dalszym ciągu brakuje wystarczającej ilości żywca i to główna przyczyna zarówno wysokich cen jak i małej liczby transakcji. Handel jest kiepski, bo przetwórcy nie chcą kupować i mrozić tak drogiego towaru. Maksymalne stawki za filety indycze w ciągu tygodnia jeszcze poszły w górę o kolejne 50 groszy, a rozbieżności cen są coraz większe.
 
 
 Zbiory kukurydzy na kiszonkę zbliżają się do końca, a na ziarno dopiero zaczynają. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku eksperci informują, że dawno nie było tak dużego zróżnicowania regionalnego, jeśli chodzi o plony. Na północy i w centrum susza wymusiła wcześniejsze zbiory kukurydzy na kiszonkę, na południu Polski rośliny nie dojrzewają tak szybko. Różnice w plonowaniu są wyjątkowo duże. Rewelacyjne wyniki zanotowano w północno-wschodniej części kraju, a wręcz tragiczne na południowym-wschodzie. Podobnie jest w przypadku kukurydzy na ziarno, której zbiory są dopiero na początkowym etapie. Choć eksperci są bardzo ostrożni, to Polski Związek Producentów kukurydzy szacuje, że średnie plony w tym roku wyniosą od 50 do 55 kwintali z hektara, czyli będą co najmniej o 15 kwintali niższe niż w ostatnich 2 latach.
 
 Transakcji mało. Zboża konsumpcyjne na giełdach towarowych nie należą teraz do towarów chodliwych. Tym bardziej, że lista tych, które można sprzedać na eksport po korzystniejszych niż krajowe, stawkach mocno się skurczyła. A młyny zrobiły tuż po żniwach spore zapasy. Dzisiaj młynarze nie chcą przepłacać. Sądzą, że cenniki będą spadać i boją się zostać z drogim towarem w magazynach. Rolnicy z kolei czekają na wyższe stawki i także nie palą sie do pilnej sprzedaży. Mokrego ziarna pozbyli się taniej tuż po zbiorach, a lepsze jakościowo przetrzymują. Towaru nie ma więc wiele, tym bardziej, że spora część została skupiona na eksport. Na giełdach towarowych znacznie poprawił się handel jęczmieniem konsumpcyjnym. Jeszcze niedawno nikt go do krajowych zakładów nie sprzedawał, bo dużo lepsze stawki były w portach. Tam często trafiał jako paszowy, ale za to ceny rolników za zadowalały.
 
 Wolno i systematycznie, ale do celu – notowania rzepaku na paryskiej giełdzie Matif obrały kurs na obniżki i już drugi tydzień nie poddają się wpływom kapitału spekulacyjnego, próbującego odwrócić nowy trend. I chociaż przeceny nie są duże, to kupujący nie odpuszczają i wymuszają choćby niewielkie korekty.
źródło: Agrobiznes; tvp.pl