Ceny produktów rolno-spożywczych

Koniec słodkich przecen. Podwyżka jest nieuchronna. Ceny cukru powoli oddalają się od najniższych od ponad trzech lat poziomów. Na plusach są na razie kontrakty z najbliższym terminem realizacji. Po kilku tygodniach przecen, sezon na wzrosty musiał wreszcie nadejść. Szczególnie, że rośnie zapotrzebowanie na cukier ze strony Chin i krajów azjatyckich. Swoje robi też Brazylia – największy producent i eksporter cukru na świecie, która wciąż sprzedaje ten towar poniżej kosztów. Tymczasem w tym sezonie produkcja ma wzrosnąć w tym kraju dwukrotnie. Sytuacje pogarsza też susza, której skutki będą kosztować ponad 200 milionów dolarów. Trudno się więc dziwić, że ceny zaczęły rosnąć.
 
 Mimo wzrostu cen ropy na światowych rynkach, przed długim weekendem właściciele stacji paliw nie spieszyli się podwyżkami. Teraz nadrabiają zaległości. I chociaż w hurcie paliwa już nie idą w górę, w detalu zarówno benzyna jak i olej zdrożały średnio o kilka groszy na litrze.Przyszły tydzień to prawdopodobnie kolejna kilkugroszowa podwyżka. Bo podczas gdy niektóre stacje już podniosły ceny nawet o kilkanaście groszy, i ta skala wydaje się bardziej odzwierciedlać przesłanki ekonomiczne, inne zaledwie o kilka.
 
 
 

 Strategia obniżania cen, by zwiększyć sprzedaż, tym razem się nie sprawdziła. Przynajmniej na razie, bo handlowcy wciąż mają nadzieję, że czerwiec jednak okaże się łaskawy i znajdą się chętni na wieprzowinę. Ale początek handlowego ożywienia, ma stale przesuwaną datę – najpierw miały to być pierwsze dni czerwca, potem drugi tydzień, teraz mówi się już o 20-stym czerwca. Kupujący pewnie by się znaleźli, bo zapytań o elementy jest sporo, ale obniżyć cen – zdaniem producentów – bardziej się nie da, bo już teraz stawki osiągnęły poziom kosztów produkcji. Ale sprzedający cierpliwie czekają, bo prędzej czy później popyt i tak zmusi rynek do akceptowania obecnych stawek. A to da szansę na odrobienie dotychczasowych strat i nadzieję na powrót do nieco wyższych cen.

 

 Szalejące za oceanem tajfuny skutecznie opóźniają zarówno siewy jak i zbiory soi, a susze mogą niekorzystnie wpłynąć na plony. Dodajmy do tego mocną pozycję dolara, a równanie zamknie się wyższymi cenami na krajowym rynku. Im bliżej lata tym miało być taniej, a jest drożej – narzekają kupujący. Jeszcze w ubiegłym tygodniu za tonę śruty sojowej płacili niewiele ponad 1900 złotych. Dzisiaj górna granica przesunęła się aż do 2000 tysięcy.

 

 Obowiązujący od 26 maja zakaz połowów szprotów ogranicza możliwości zarobku naszym rybakom. Do tego kolejne sztormy, oznaczają przymusowe postoje kutrów. Ciągle nie najlepiej wygląda też sytuacja na rynku dorszy .
Całkowity zakaz połowów szprotów, potrwa do końca roku. Okazało się bowiem, że Polska wykorzystała już prawie cały swój limit, łącznie jest to ponad 70 tysięcy ton ryb. Urzędnicy boją się przełowienia, bo w przypadku przekroczenia limitu przez dwa lata z rzędu Unia Europejska mogłaby nałożyć na nas kary finansowe. A na rynku dorszy zagraniczna konkurencja nie odpuszcza i sprzedaje swój towar nadal bardzo tanio, ale niektóre polskie firmy starają się pozyskać stałych odbiorców na nasze dorsze i to z powodzeniem.
 
źródło: Agrobiznes; tvp.pl