Ceny produktów rolno-spożywczych

 
 To nie był dobry ani miesiąc ani rok dla handlujących wieprzowiną. Styczeń zmroził i ceny i transakcje i na palcach jednej ręki można policzyć tygodnie, w których sprzedający mieli szanse na nadrobienie handlowych strat. Nieco większy handel, a z nim i wyższe stawki na krótko powróciły na rynek wieprzowiny w okresie Wielkanocy, kolejny raz dopiero pod koniec czerwca, gdy zakłady szykowały asortyment na letnie miesiące. Trzecia większa szansa na sprzedaż to początek października – ale jej handlowcy nawet nie liczą, bo nie udało się zniwelować strat z września, gdy handel praktycznie zamarł. Ostatnie ożywienie w połowie grudnia wymogły przygotowania rynku do nadchodzących świat. Ale były to na tyle szybkie i krótkie zakupy, że nawet stawki nie zmieniły się znacząco. A teraz handel hurtowy już zrobił sobie świąteczno-noworoczną przerwę. Tymczasem na rynku detalicznym obniżki.
 
 To nietypowy rok na rynku poinsecji. Popyt na gwiazdy betlejemskie przerósł wszelkie oczekiwania. Producentom sprzyjała i pogoda i ceny. Dzięki dość wysokim temperaturom jak na ostatnie miesiące roku, sporo udało się zaoszczędzić na dogrzewaniu szklarni. I chociaż rosnące koszty robocizny nieco podwyższyły rachunki, to jednak duży popyt ze strony wielkich sieci handlowych, rekompensował wszystko. Najwięksi producenci nie musieli szukać rynków zbytu na bożonarodzeniowe kwiaty za granicą, bo całość doskonale sprzedała się w kraju. Tym bardziej, że ceny od ubiegłego roku nie zmieniły się.
 
 
 
 Wczoraj śruta sojowa za oceanem zdrożała o 9 dolarów za tonę, do poziomu prawie 450 dolarów. W krajowych portach też tanio nie jest, bo popyt duży, a towaru coraz mniej. Jest jednak szansa na poprawę sytuacji jeszcze w tym miesiącu. Spore dostawy śruty sojowej spodziewane są w Świnoujściu 31 grudnia, w pierwszych dniach stycznia ma dotrzeć też towar do Gdańska. Tona paszy kosztuje teraz od 1820 do 1850 złotych. Na rynku śruty rzepakowej także większe zapotrzebowanie. Tworzą się nawet kolejki.
 
 
 
 To nie był zły rok – podsumowują młynarze. Przede wszystkim zdecydowanie spokojniejszy. Grudzień to dobry czas na handel mąką, ale na tym rynku rewelacji nie ma co się spodziewać. Ostra konkurencja robi swoje. Więc nawet gdy zboża zaczynają iść w górę, o podwyżki w cennikach młynów zdecydowanie trudniej. W tym roku kłopotów z zakupem ziarna nie ma, a i ceny zdecydowanie niższe niż przed rokiem. Ale na jakość trzeba uważać, problemem bywa na przykład zbyt wysoka liczba opadania. Dlatego za dobry surowiec rolnicy i pośrednicy żądają więcej. Za tonę pszenicy konsumpcyjnej dowiezionej do młyna nawet powyżej 800 złotych. Przy odbiorze u producenta cena wynosi około 750 złotych. Za żyto od 500 do 600. Wiele zależy nie tylko od jakości ziarna, ale i wielkości dostaw oraz regionu kraju. Im dalej na północ tym drożej. Tak samo zachowują się ceny mąki.
 
 Na rynku zbóż konsumpcyjnych transakcji coraz mniej. Na rynku zbóż paszowych wręcz przeciwnie. A jakie są tego powody? Eksporterzy wciąż uzupełniają zapasy, by wysłać je statkami jeszcze w tym roku. Pełną parą pracują też mieszalnie pasz – część z pozyskanego ziarna trafi do magazynów, ale większość jest przerabiana i sprzedawana na bieżąco. A to, czego nie kupią mieszalnie, kupują sami hodowcy zwierząt, którzy do tej pory czekali z zakupami licząc na przeceny. Te jednak nie nadeszły, a zbliżająca się długa przerwa nie pozostawia wyboru, bo zwierzęta jeść muszą.
 

 Pogoda sprzyja, rybacy ruszyli więc w morze, chcąc wykorzystać pozostawione na koniec roku limity połowów dorszy. Ale rynek mocno ich zaskoczył – ceny ryb drastycznie spadły. Zwykle dorsze w tym okresie drożały, teraz jest odwrotnie. Awarie kutrów, długie okresy sztormów i zła kalkulacja pozostawionych limitów-wszystko to wpłynęło na jednoczesne połowy i wysyp towaru na rynek. Do tego dochodzą problemy ze sprzedażą i za granice i w kraju. Nic więc dziwnego, że cena spadła, ale chyba nikt nie spodziewał się, aż tak niskiego poziomu.

źródło: Agrobiznes; tvp.pl