Ceny i komentarze

 

Niskie ceny, mało transakcji i znacznie mniejszy eksport – tak wygląda krajowy rynek zbóż. Rolnicy ze względu na niższe stawki po raz kolejny wstrzymują się ze sprzedażą ziarna, ale jeśli ktoś nie ma wyjścia, musi oddać towar taniej. Wyraźnie spadły ceny pszenicy. Obniżki objęły zarówno ziarno konsumpcyjne, jak i paszowe. Tylko jęczmień ładowany jest jeszcze na statki, jednak i jego stawki spadają.

Dużo gorzej nie jest, ale „lepsze jutro” wciąż nie nadchodzi. Handel wieprzowiną, jak zatrzymał się jeszcze w grudniu, tak do teraz nie może się rozkręcić. Aby rozkręcic handel przetwórcy podejmują kolejne próby pozyskania szerszego grona klientów. Jedyne co mogą zrobić, przy wciąż malejącym popycie, to obniżać stawki. I zgodnie z ubiegłotygodniowymi przewidywaniami handlowców, okrojone cenniki, znowu zostały poddane cięciom.

Ciąg dalszy kiepskich wieści z rynku paliw. Od minimalnych poziomów z końca stycznia benzyna i olej podrożały już o kilkanaście groszy. Ale zdaniem ekspertów tylko zmniejszeniu marż zawdzięczamy, że nie więcej, bo hurtowe ceny wzrosły znacznie bardziej. W ostatnim tygodniu litr benzyny zdrożał średnio o 8 groszy. 98 oktanowa kosztuje dziś 5 złotych 76 groszy, 95-tka 5 złotych 54 grosze. Olej napędowy podrożał o 6 groszy do poziomu 5 złotych 56 groszy. Różnice między benzyną a olejem jest coraz mniejsza.

Rosja dusi się od nadmiaru naszych jabłek. W Moskwie czy Petersburgu TIR-y czekają na rozładowanie po kilka dni. Nieco lepsza sytuacja jest za Uralem. Ale jak szacują handlowcy, w porównaniu ze styczniem eksport jest teraz nawet o 1/3-cią niższy. Sadownicy mają nadzieję, że zastój nie potrwa dłużej niż dwa tygodnie. Bo chociaż konkretnie nie wiadomo, ile jest jeszcze jabłek w naszych magazynach, to na pewno sporo. Mniejszy popyt odbija się na cenie. Jeszcze niedawno obowiązywała złotówka za kilogram teraz częściej 80 – 90 groszy. To kiepska wiadomość dla sadowników, tym bardziej że z tygodnia na tydzień koszty przechowywania rosną.

Po suszy, przychodzi deszcz. Argentyńczycy wreszcie mogą odetchnąć, soja tak długo wypalana przez słońce ma szanse się uratować. Deszcz ukoił też nastroje na rynkach terminowych. Prognozy dla soi są jak na razie łaskawe. Amerykanie w ostatnim raporcie oceniają globalną produkcję na blisko 270 milionów ton. To niespotykane dotąd ilości. Porównując z ubiegłym sezonem wzrost wynosi 13%. Również globalne zapasy końcowe będą większe i przekroczą 60 milionów ton. Zestawiając z ubiegłym rokiem, daje to wynik prawie o 9% wyższy.

źródło: Agrobiznes; tvp.pl