Bazowa sprawa
Z wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w tym sezonie z powodu niskich cen skupu na drzewach pozostało 25 tysięcy ton wiśni. Nie wiele lepsza sytuacja jest na rynku truskawek czy jabłek przemysłowych. Sadownicy twierdzą, że przetwórcy wykorzystują rozdrobnienie polskiego rolnictwa oraz brak silnych grup producenckich.
Witold Boguta – Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw: przetwórcy ewidentnie wykorzystują tę sytuację, ponieważ płacąc te 40 czy 60 groszy za kilogram – mają surowiec, bo producent jest w sytuacji bez wyjścia. Bo nawet jak nie pozbiera to nawet nie zwróci sobie części poniesionych kosztów.
Straty jakie od dwóch lat ponoszą producenci owoców miękkich wcześniej czy później muszą odbić się na rynku. Wycinanie sadów wiśniowych, zaorywanie plantacji truskawek oraz ograniczenia nowych nasadzeń to wszystko może w niedługim czasie doprowadzić do znacznego zmniejszenia krajowej produkcji.
Jan Świetlik – Instytut Ekonomiki Rolnictwa: producenci zaniechają produkcji, zaniedbają plantacje i za rok, dwa, będziemy mieć truskawki po 4 – 5 złotych, wiśnie po 3 złote i tylko napędzamy koniunkturę konkurencji.
Przetwórcy tłumaczą, że niskie ceny skupu nie są ich wymysłem czy celowym działaniem na szkodę rolników, ale wynikają z sytuacji na rynku. Wysokie zapasy surowca, niskie ceny koncentratów owocowych na światowych rynkach oraz wywołany kryzysem spadek konsumpcji soków nie pozwala im płacić więcej.
Co na to wszystko rząd? Ministerstwo rolnictwa namawia rolników do zakładania grup producenckich, a zakłady przetwórcze do podpisywania umów kontraktacyjnych. Jest jeszcze jeden pomysł poprawy sytuacji. Stworzenie wspieranych unijnymi środkami tzw. systemów jakości.
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa: to może być duża szansa, aby skoncentrować wokół zakładów producentów, którzy podpisywaliby długoletnie umowy kontraktacyjne.
Rząd przypomina, że w przyszłym roku ruszy także fundusz promocji owoców i warzyw, z którego będzie mogła korzystać cała branża.
Źródło: Agrobiznes