Żyto mieszańcowe
Z aktualnych danych wynika, iż powierzchnia uprawy odmian mieszańcowych żyta stanowi jedynie 10% areału przeznaczonego pod zasiewy tego gatunku zboża. W Niemczech odmianami hybrydowymi obsiane jest 70% całego areału. Czy sceptycyzm polskich rolników dotyczący wyboru hybryd jest uzasadniony?
Rozmowa z Panem Łukaszem Leśniakiem, producentem mleka na temat odmian mieszańcowych żyta
Anna Rogowska: Proszę opowiedzieć o swojej działalności, skali gospodarstwa i jego profilu.
Łukasz Leśniak : Gospodarstwo rolne o powierzchni 150 ha, położone w miejscowości Chojnik (gmina Sośnie) prowadzę wspólnie z bratem. Głównym profilem naszej działalności jest produkcja mleka (100 dojnych krów). Zajmujemy się także hodowlą bydła opasowego. Wiem, że rozmowa dotyczyć będzie produkcji zbóż na paszę. Ta uprawa nigdy nie była kluczowym kierunkiem naszej produkcji, ponieważ gospodarujemy na glebach V i VI klasy. Postawiliśmy na hodowlę w celu osiągnięcia zadowalających efektów finansowych. Przy tym profilu działalności kluczowe są użytki zielone, których posiadamy ponad 40 ha oraz zabezpieczenie gruntów pod uprawę kukurydzy około 70 ha. Dopiero pozostałą resztę możemy przeznaczyć pod uprawę zbóż, dzieląc powierzchnię pomiędzy pszenżyto i żyto, którego siejemy około 15 ha wyłącznie na glebach VI klasy.
- R.: Średni plon żyta wynosi w Polsce 28,9 dt/ha, jest to najniższy wynik wszystkich ozimin. Czy według Pana dzieje się tak, gdyż żyto ozime jest tradycyjnie postrzegane jako uprawa ekstensywna?
Ł. L.: Dokładnie tak. Żyto w Polce zgodnie z powiedzeniem „Żyto po życie i tak przez całe życie” jest postrzegane jako „ konieczne” – zasiejemy, a co urośnie zbierzemy. Z obserwacji wiem, że nawożenie pod żyto ogranicza się tylko do azotu przy zerowej ochronie fungicydowej. W takiej sytuacji nie należy spodziewać się wyższych plonów.
- R.: Jak ocenia Pan rentowność produkcji żyta?
Ł. L.: Uważam, że opłacalność produkcji żyta zależy od podejścia rolnika – zmiany nastawienia do nawożenia i ochrony, a dotyczy to zarówno odmian mieszańcowych, jak i populacyjnych.
- R.: Jakie plony udaje się osiągać u Pana w gospodarstwie?
Ł. L.: Ponieważ są to gleby klasy VI dużo zależy od ilości opadów, udaje nam się jednak uzyskiwać plony przekraczające 6 t/ha. Jednak w roku 2015 kiedy panowała susza plon był na poziomie 3 t/ha, ale to był wyjątek.
- R.: Jaki jest wg Pana klucz do sukcesu w produkcji żyta?
Ł. L.: W naszym przypadku nauczyliśmy się wyciągać maksimum, a kluczem do tego jest zastosowanie około 40 ton obornika na hektar ( mamy go pod dostatkiem), siew poplonów na tych stanowiskach, nawożenie NPK, przy czym pierwsza dawka azotu zastosowana powinna być możliwie najwcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem wegetacji w celu dokrzewienia łanu i wykorzystania wilgoci zimowej, obserwacja łanu i szybkie reagowanie z kolejnymi dawkami azotu i ochroną w zależności od pogody.
- R.: Powszechnie panuje przekonanie, iż uprawa żyta udaje się na słabych i zawodnych glebach. Tradycyjnie rolnicy pod jego zasiewy wybierają najgorsze stanowiska w gospodarstwach. Czy to odpowiednia strategia?
Ł. L.: Tak, uprawa żyta może się udać na słabych stanowiskach, ale trzeba o to zadbać oraz mieć trochę szczęścia przy opadach deszczu. My nie mamy wyjścia, dlatego wykorzystujemy najsłabsze stanowiska, mając jednak do dyspozycji gleby klasy IV przeznaczyłbym je pod zasiewy żyta mieszańcowego. Inni rolnicy na takich stanowiskach męczą się z uprawą pszenic populacyjnych. Żyto hybrydowe w takich warunkach da wyższe plony przy niższych kosztach, a ceny w skupie żyta konsumpcyjnego niewiele odbiegają od cen pszenicy paszowej, bo tylko taką zbierzemy z tych gleb. Wspólnie z bratem zdecydowaliśmy się na uprawę żyta mieszańcowego – odmianę Performer ze względu na mniejszą zawartość substancji antyżywieniowych (całość przeznaczona jest do skarmienia) i wyższy poziom plonowania tej odmiany w porównaniu z odmianami populacyjnymi.
- R.: Sytuację z pewnością pogarsza bardzo słaba wymienialność materiału siewnego wynosząca w skali kraju około 10%. Czy mógłby Pan to skomentować?
Ł. L.: Jest to sytuacja ,o której wspomniałem – żyto w Polsce nie jest postrzegane jako uprawa, na której można zarobić, a więc nie inwestuje się w nią.
- R.: Od jak dawna uprawia Pan żyto. Jaki areał przeznacza Pan pod zasiewy?
Ł. L.: Od zawsze, a hybrydowe od 5 lat. Co do areału to jest to 50% zasiewu zbóż, drugie tyle przeznaczamy pod zasiewy pszenżyta.
- R.: Jaka będzie struktura tegorocznych zasiewów w gospodarstwie?
Ł. L.: Nie jest to jeszcze ustalone, a wszystko zależy od zbioru kukurydzy na kiszonkę i od aktualnych zapasów – jeżeli będą na wystarczającym poziomie, będziemy mogli pozwolić sobie na więcej zbóż.
- R.: W jaki sposób wybiera Pan odmiany? Czym kieruje się podczas podejmowania decyzji o ich zakupie?
Ł. L.: Oprócz prowadzenia gospodarstwa zajmujemy się również handlem dodatkami paszowymi oraz materiałem siewnym kukurydzy, traw i zbóż, przez co mamy dostęp do „źródła”, w kontekście oferty firm nasiennych. Spotykamy się z wieloma hodowcami, z którymi wymieniamy się informacjami. Ostatecznie to próby na własnych polach decydują o wyborze konkretnej odmiany.
- R.: Od kilku lat uprawia Pan mieszańcowe odmiany żyta. W jaki sposób zainteresował się Pan hybrydami?
Ł. L.: Przez przedstawiciela firmy nasiennej, to on wprowadził mnie w tajniki uprawy żyta hybrydowego i wskazał odmianę.
- R.: Jakie są Pańskie doświadczenia z odmianami mieszańcowymi żyta. Czym wyróżniają się na tle odmian populacyjnych
Ł. L.: Jest kilka różnic, ale najważniejsze według kolejności to: wigor początkowy, krzewistość, niższy łan, ale grubsza słoma, przez co odporniejszy na wyleganie, a finalnie wyższy plon.
- R.: Podobno odmiany mieszańcowe świetnie radzą sobie na gorszych, mozaikowatych stanowiskach. Jakie są Pańskie spostrzeżenia?
Ł. L.: Tu muszę podeprzeć się wiedzą i obserwacjami, które poczyniłem jako dystrybutor. Obserwując pola u zaprzyjaźnionych rolników mogę powiedzieć krótko – kto raz zasiał żyto mieszańcowe, będzie je siał zawsze.
- R.: Czyli według Pańskiej opinii uprawa hybryd jest ciekawą alternatywą dla uprawy odmian konwencjonalnych?
Ł. L.: Dla uprawy żyta populacyjnego na pewno. Na glebach średnich to także ciekawa alternatywa dla uprawy pszenicy populacyjnej.
- R.: Czyli przyszłość należy do mieszańców?
Ł. L.: Zdecydowanie TAK.
- R.: Z naszej rozmowy wynika, że wszystko przemawia za wyborem odmian hybrydowych. Wysokie plonowanie, dobra jakość handlowa, a także odporność na stresy biotyczne i abiotyczne to główne ich zalety. Trudno więc zrozumieć nieufność polskich rolników do wyboru odmian mieszańcowych.
Anna Rogowska