Ceny produktów rolno-spożywczych

 
Upał w kurnikach, ale gorączki na rynku na razie nie ma. Już kilka tygodni temu hodowcy rozpoczęli przerzedzanie stad, zabierając z każdego kurnika po kilka tysięcy ptaków, tak by wraz ze wzrostem temperatury i wagi zwierząt, nie dopuścić do upadków. Trafiające teraz do ubojni dostawy są więc mniejsze niż na początku miesiąca. Ale coś za coś. Mniejsza podaż kurczaków zaowocowała podwyżkami cen. Na wolnym rynku brojlery znów kosztują powyżej 4 złotych za kilogram, w ramach umów kontraktacyjnych zakłady oferują średnio o 10-20 groszy mniej.
 

 Napięta sytuacja na wschodzie dała tylko chwilowy impuls do zdecydowanych wzrostów cen zbóż. W czwartek, po doniesieniach o zestrzeleniu samolotu, inwestorzy ruszyli do działania, wykorzystując tą sytuację jako pretekst. Ale w piątek wszystko wróciło do normy. Pytanie tylko, co tą normą jest. Jeśli spojrzeć na przebieg ostatnich notowań, widać wyraźny trend spadkowy. Ceny pszenicy na Matif-ie w kontraktach listopadowych zaliczają kolejne minima. Po wiosennych górkach nie ma już śladu. Kontrakty obniżyły wartość z poziomów przekraczających 200 euro za tonę do 176 euro wczoraj. Jeśli przeceny będą trwały nadal, to mogą dojść do stawek sprzed kilku lat, kiedy to pszenica kosztowała około 120 – 130 euro za tonę. A spadkom sprzyjają prognozy dobrych zbiorów i dobrej pogody w rejonie upraw. Przeceny mamy także po drugiej stronie Atlantyku. W kraju Wwaśnie rozpoczyna się pierwszy tydzień dużego handlu na rynku zbóż. A tempo nadawać mu będą nie tylko intensywne żniwa, ale i import, który coraz szerszym strumieniem wlewa się przez nasze południowe granice. Gwałtowność importu to dla producentów, zwłaszcza tych, którzy nie zdecydowali się wcześniej podpisać umów kontraktacyjnych, prawdziwe utrapienie. Czeskie żyto już z dowozem jest tańsze od krajowego, a jego cena nie przekracza 520 złotych za tonę. Chętnych do kupna takiego ziarna jest sporo, bo krajowy surowiec, mimo obniżek wciąż jest droższy. Pszenica po 610 i jęczmień po 520 złotych za tonę z metką słowacką czy węgierską, to dla rolników też wątpliwy powód do radości. Tym bardziej, że krajowa pszenica na razie czeka na skoszenie, a kupujący próbują wymuszać przeceny.

 Kiepskie wieści dla hodowców trzody chlewnej. Lato z reguły oznaczało mniejsze dostawy tuczników, ale i wyższe stawki. Jednak tym razem w ślad za niemieckim rynkiem ceny skupu świń ostro idą w dół. Zaledwie w kilka tygodni straciły już 10% procent. A wszystko za sprawą bardzo małych zamówień handlu. Albo klienci kupują teraz mniej, albo sieci handlowe zamiast w polskich przetwórniach, zaopatrują się za granicą. Jak by nie było, efekt jest ten sam, coraz mniej opłacalne dla hodowców ceny skupu. Nawet o 80 groszy niższe niż na początku lipca.
 
 
 A teraz coś na osłodę. Przecenowe szaleństwo na rynku cukru zaczęło się dwa tygodnie temu i trwa w najlepsze. Czynnikiem sprawczym – dobra pogoda, która podkręca tempo zbiorów trzciny cukrowej w Brazylii. I chociaż „szybciej” nie oznacza „więcej”, to producenci spieszą się, by możliwie dużą część zbiorów uchronić przed skutkami suszy. Obniżkom pomaga też spadek popytu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni kontrakty na cukier biały z odbiorem w sierpniu i październiku straciły po 6 procent. Niewiele mniej straciły też grudniowe dostawy. Ich wartość nie przekracza 475 dolarów za tonę.

źródło: Agrobiznes; tvp.pl