Sadownictwo – udany sezon, ale nie bez problemów
W wielu krajach europejskich odnotowywano w tym roku słabsze owocowanie spowodowane przymrozkami, które wystąpiły na przełomie lutego i marca, tuż po rozpoczęciu wegetacji. W niektórych regionach wymarznięcia doprowadziły do znaczących spadków plonów.
W Polsce był to okres przedwegetacyjny i nie mieliśmy do czynienia z tak dramatycznymi skutkami warunków atmosferycznych. W efekcie jedynie polscy sadownicy wyszli z tej trudnej zimy obronną ręką. Sytuacja w UE doprowadziła do tego, że uzyskiwane ceny truskawek czy wiśni były bardzo korzystne i można założyć, że na podobnych, zadowalających poziomach uplasują się tegoroczne ceny jabłek.
Inwazja przędziorków
Ten korzystny dla polskich sadowników bilans mógłby być znacznie jeszcze lepszy, gdyby nie nasilona w ostatnich latach inwazja przędziorków. Ubiegłoroczna długa i ciepła jesień spowodowała wystąpienie licznych późnoletnich populacji tych roztoczy. Ich jaja przetrwały zimę, na wiosnę rozpoczął się wylęg. Nie trwał on jednak jak zwykle 2-3 dni, ale był dość rozciągnięty w czasie. To spowodowało, że zarówno stosowanie olejów, jak i innych preparatów jajobójczych było w tym okresie nieskuteczne, gdyż rozwój przędziorków był bardzo nierównomierny. Jedynym sposobem na walkę z tymi szkodnikami były rozwiązania kompleksowe. Najlepsze efekty osiągnęli sadownicy, którzy w prawidłowy sposób dokonywali oceny zagrożenia przez systematyczne lustracje plantacji i dzięki temu wcześnie dostrzegali problem. Najskuteczniejszym sposobem walki z przędziorkami i pordzewiaczami było w tym roku zastosowanie przed kwitnieniem, na zielony/różowy pąk mieszaniny preparatów Ortus i Nissorun. Plantatorzy, którzy po 3-4 tygodniach, tj. pod koniec maja zastosowali jeszcze preparat Sumo, praktycznie wyeliminowali problem przędziorków. Z kolei ci, którzy z wykonaniem drugiego zabiegu zwlekali do czerwca/lipca dopuścili do masowego wystąpienia roztoczy i to we wszystkich stadiach rozwojowych. W takiej sytuacji zwalczanie przędziorków i pordzewiaczy jest bardzo trudne i mało efektywne. Zagęszczenie korony drzew, a tym samym niższa penetracja preparatów, stwarzają warunki do przeżycia dużego odsetka populacji roztoczy.
Lustracja i rotacja preparatów selektywnych
Przedstawiony powyżej schemat zwalczania szkodników przędziorków i pordzewiaczy wyjątkowo dobrze sprawdził się w tym roku. Należy jednak pamiętać, że nie ma idealnego szablonu postępowania nadającego się do zastosowania w każdym sezonie i w każdych warunkach. Dlatego bardzo ważną kwestią jest systematyczne lustrowanie sadów od wczesnej wiosny i dobieranie rozwiązań do stwierdzonego w tym czasie etapu rozwojowego roztoczy oraz nasilenia ich występowania. Przy okazji warto przypomnieć, że należy warto stosować preparaty selektywne, które oszczędzają naturalnych drapieżców. Nie wolno również zapominać o konieczności rotacji preparatów aby nie doprowadzić do uodpornienia się szkodnika na daną substancję aktywną.
Edukacja
Problem zagrożenia ze strony przędziorków jest wciąż jeszcze niedoceniany przez wielu polskich sadowników. Brak wiedzy powoduje często całkowite ignorowanie tego problemu. Połowa plantatorów nie stosuje żadnej ochrony przed roztoczami. Tymczasem straty plonów, powodowane ich występowaniem mogą sięgać kilkudziesięciu procent. Cierpi również jakość i wartość handlowa owoców. Z powyższych względów niezmiernie ważne jest prowadzenie działań edukacyjnych w zakresie znajomości biologii szkodników i przyczyn ich masowego pojawiania się na plantacjach. Zainaugurowana w 2012 roku akcja „Skuteczne zwalczanie przędziorków i pordzewiaczy w sadach” będzie kontynuowana obejmując swoim zasięgiem coraz większą grupę producentów owoców.
Zbigniew Dąbrowski, koordynator akcji „Skuteczne zwalczanie przędziorków i pordzewiaczy w sadach”