Razem czy osobno?

Grupy producenckie nie gwarantują kolosalnych zysków, ale czerpanie profitów po średnio wysokiej cenie w długim przedziale czasowym. To szansa na obniżenie kosztów produkcji, zwiększenie przeciętnych rozmiarów gospodarstw, a przede wszystkim na lepsze jutro. Działalność w grupie zapewnia rolnikom korzystną pozycję wobec innych podmiotów, utrzymanie rodzinnego charakteru gospodarstwa, a dzięki łączeniu małych kapitałów, możliwość dokonywania nowych inwestycji tj. zakupu magazynów czy chłodni. Nie można także zapomnieć o wsparciu z Unii Europejskiej na rozwój.

U nas środki unijne były wykorzystywane w ramach grupy producenckiej. Jesteśmy obecnie silną grupą na rynku, ale musieliśmy jeszcze zainwestować. Kupiliśmy sprzęt do zbioru warzyw, obiekty przechowalnicze do przechowania cebuli, marchewki i obróbki warzyw. Zawsze w grupie jest łatwiej, dlatego zdecydowaliśmy się połączyć, bo jako taki podmiot mamy większą siłę przebicia i co najważniejsze – lepszą pozycję na rynku. Jesteśmy konkurencyjni! Współpracujemy z dużymi sieciami, bo jesteśmy w stanie zapewnić duże, dobrej jakości partie towarów w krótkim czasie – ocenia Kamil Gajdemski z owocowo-warzywnej grupy producenckiej Oleris z Czarnowa.

Grupy umożliwiają skrócenie czasu dostaw żywności, co wpływa korzystnie na agrologistykę, a to dla wielu firm bardzo ważny argument podejmowaniu decyzji o współpracy z kontrahentem. Rolnik indywidualny musi sam starać się sprostać wymogom sieci handlowych, rynku i szukać chętnych, którzy kupiliby jego produkty. Sprzedając je osobno, nie ma siły przebicia i jest narażony na otrzymanie niewielkiej zapłaty za towar. Tymczasem zyski, jakie czerpią pośrednicy, powinny być przechwytywane przez producentów. Sukces bardzo trudno odnieść w pojedynkę, a wspólne działanie nie wyklucza przecież istnienia własnych interesów.

Niestety, przez grupy producenckie konkurencyjność na rynku bardzo rośnie, mówię niestety dlatego, że wielu rolników nie docenia jakie są to plusy działalności – duża partia towarów na rynku, standaryzowana dostawa produktów, wyższa cena, umowy wieloletnie, in plus w kontekście zmiennej ekonomiki produkcji rolnej – podsumowuje Andrzej Baranowski, specjalista ds. rolnictwa z Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy.

Świadomość rolników o potrzebie zrzeszania się w grupy producenckie z roku na rok jednak wzrasta. Dostrzegają oni w takim działaniu szansę na rozwój i lepszą przyszłość. Grupy producentów rolnych posiadają osobowość prawną oraz podlegają takim samym regułom ekonomicznym i konkurencyjnym, co inne przedsiębiorstwa. Członkostwo w takiej grupie umożliwia korzystniejsze konkurowanie z producentami rolnymi nie tylko w kraju, ale także za zagranicą. Grupy producenckie zrzeszają się nie tylko w wąskich specjalizacjach, ale poszukują dostawców z wielu branż produkcji. Asortyment, jakim dysponuje grupa powinien być dostosowany do potrzeb rynku, a także uwzględniać przepisy pozwalające korzystać z publicznych środków wsparcia. Grupy umożliwiają również współpracę w sferze zaopatrzenia rolnictwa w środki produkcji oraz zbyt płodów rolnych. Także przyczyniają się do poprawy jakości produkcji, przygotowania jednolitych partii towaru oraz do rozwoju wspólnego marketingu i sprzedaży. Wspólne działanie daje również szansę na wspólne korzystanie z maszyn i kredytu.

Dofinansowanie przeznaczyliśmy na wejście z kapitałem do zakładu mięsnego w Wielkopolsce to jedyna droga rozwoju w branży mięsnej. Trzeba przyznać, że to nie jest łatwa droga, dlatego zdobywamy kontakty powoli i pracujemy rzetelnie, wytrwale nad powodzeniem tego przedsięwzięcia. Jeżeli chodzi o tucznik w grupach producenckich, to każdy myślał, że złapaliśmy Boga za nogi, ale zaufanie trzeba budować latami, bo na rynku są mocniejsi gracze niż grupy – przyznaje Ireneusz Góra z Krajowego Zrzeszenia Producentów Rolnych, a zarazem z grupy producentów trzody chlewnej z Jabłonowa.

Czynników opóźniających powstanie grup jest wiele – małe możliwości finansowe rolników, brak umiejętności w prowadzeniu działalności handlowej w warunkach rynkowych, niezrozumienie zasad gospodarki rynkowej czy wymogów. Niewiele grup producenckich dysponuje własnym majątkiem, a jego posiadanie jest nieodzowne, by skutecznie działać na rynku. Dotyczy to szczególnie grup, które muszą produkt w specjalny sposób przygotować do handlu (np. grup producentów ziemniaków). Nie zawsze trzeba jednak od razu budować nowe obiekty, najpierw można je wydzierżawić i wyposażyć w niezbędne urządzenia.

Warunkiem powstania grupy producenckiej jest porozumienie się kilku producentów, minimum 5 członków. Muszą być oni przekonani do tego, że najlepszym sposobem na poprawę pozycji rynkowej ich gospodarstw będzie wspólny marketing.

Dotychczas wkład Unii Europejskiej w pomoc dla wstępnie uznanych grup producentów owoców i warzyw nie przekraczał 50 proc. kosztów inwestycji. Kraje członkowskie finansowały co najmniej 5 proc. kosztów, a grupy płaciły nie mniej niż 25 proc. kosztów. Polska zdecydowała się na najwyższy poziom dofinansowania – 25 proc. Dzięki temu krajowe grupy producentów owoców i warzyw pozyskiwały wsparcie unijne w wysokości: 5 mln euro w 2007 r., 13 mln euro w 2008 r., 50 mln euro w 2009 r., 113 mln euro w 2010 r. i 185 mln euro w 2011 r. To niemałe kwoty, ale na takie nie można już liczyć. W tym roku grupy miały dostać ponad 330 mln euro. Jednak w wyniku wprowadzonych zmian, wkład Unii Europejskiej w pomoc dla nowych grup producentów owoców i warzyw nie przekroczy 10 mln euro dla wszystkich krajów członkowskich. Polska może więc otrzymać aż 75 proc. tej kwoty.

Autor: Maria Sikorska
Źródło TVP Bydgoszcz, „Agroregion”; tvp.info