Browary, w których o tej porze roku produkcja wre, przyznają, że 40% zapotrzebowania na chmiel zaspokajają importem. Ale zapowiadają zmiany. –
W tym roku nasza branża podjęła bardzo istotne zobowiązanie dla polskiego rynku chmielarskiego. Począwszy od zbiorów w roku 2013 będziemy sukcesywnie zwiększać zakupy chmielu w Polsce. I tak w przyszłym roku branża piwowarska będzie przerabiać 70% polskiego surowca, a w 2016 roku powinno to być już 90% – zapowiada Grzegorz Adamski ze Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce.
Ale plantatorzy podchodzą do tych planów dość sceptycznie. – Dzisiaj wymaga się od nas, że a nuż coś się jeszcze zmieni. My czekamy od 2008 roku, a obiecywano nam, że już w 2009 roku będzie poprawa. Jeżeli koncerny zwrócą się po iluś tam latach do nas, żeby teraz dawać polski chmiel to jego już nie będzie – tłumaczy Jan Madej prezes Polskiego Związku Producentów Chmielu.
Przemysł piwowarski twierdzi, że za zaistniałą sytuację winę ponoszą sami rolnicy. – W 2007 roku po tym jak wcześniej znacząco wzrosły ceny chmielu na wolnym rynku część rolników postanowiła się wycofać z wcześniej zawartych kontraktów. A to skłoniło duże firmy do tego, aby szukać innych źródeł surowca również poza granicami Polski – przypomina Grzegorz Adamski.
Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej powierzchnia uprawa chmielu w Polsce wynosiła prawie 2,5 tysiąca hektarów. W latach 2004-2009 produkcja szyszek rosła. Natomiast w 2010 roku w wyniku powodzi zalanych zostało prawie 300 hektarów plantacji w województwie lubelskim, które jest głównym rejonem upraw. To wraz z malejącą opłacalnością produkcji spowodowało 14% spadek powierzchni upraw do blisko 1,9 tys. ha. Spadek ten postępował i w 2011 było to już zaledwie 1,6 tys. ha. Chmielarstwem zajmuje się obecnie 689 rolników, czyli o 321 mniej niż w 2010 roku.